Zakładam ten wątek gdyż przez ostatni miesiąc szarpałem się z moja pomarańczą a rozpacz jaka mnie ogarniała, zaczynała przeradzać się w nieukrywaną nienawiść.
Dochodziło nawet do tego, że KTM-a straszyłem wymianą na Gejsa 800.
Zanim podam rozwiązanie opiszę od czego to się zaczęło, zostanie dla potomności.
Komuś prędzej czy później się przyda i nie będzie musiał przerabiać tego w takim stopniu jak i ja.
Zaczęło się od mrugającej kontroli oleju, na wolnych obrotach oczywiście.
Silnik ma już ponad 100tys km i nadal jeździ, więc mrugająca kontrolka wskazywała by na regulator ciśnienia na pompie.
Nic prostszego, zamawiamy w KTM sklep, czekamy dwa tyg i mamy w rękach kawałek aluminium.
Kwota 150 pln-ów, zaplanowałem sobie dokładnie wszystko. Zakupiłem w zimie i czekałem aż się ociepli.
W końcu nastał upragniony dzień, dzika wywalamy na lewy bok na opony i mamy operację na żywym sercu.
https://photos.app.goo.gl/1XP3tKM3S98FGuiN9Tu stary i nowy regulator.
https://photos.app.goo.gl/JHQds1pETy77pGuB7Aby zdjąć kosz sprzęgłowy nie ma opcji, musi się zdjąć zębatkę impulsatora, to ta pod tą zajebiście dużą nakrętką.
Bez młota to nie robota, więc udar i heja, gotowe, zębatka zdjęta.
Patrzę na to wszystko i myślę sobie, czujnik położenia wału wymieniałem w zeszłym sezonie, więc odkręcę go aby czasem nie uszkodzić (to był strzał w kolano ale tego jeszcze nie wiedziałem).
Po kolei zgodnie z biblią KTM-a wykonałem wszystkie czynności, regulator zmieniony, nowa uszczelka, czujnik położenia wału na swoim miejscu, no bajka. Już wtedy zastanawiałem się czemu otworki do jego mocowania są jak fasolki. Szybko na forum, szukam - nic, manual - nic, biblia też nic nie podaje.
Zakręciłem tak jak mi się wydawało.
Poskładałem do kupy to co należało i myślę - przechodzę do fazy testów, musiałem mieć naprawdę nietęgą minę gdy po naciśnięciu startera sprzęt zakręcił i zero, nawet kaszlnięcia.
Był już późny wieczór więc odpuściłem do dnia następnego, następny dzień będzie przecież lepszy, świeża głowa, nowe pomysły.
No i co, nastał świt zawitałem w garażu i lecę po kolei wszystko.
Sprawdzam czujnik położenia wału, mierzę omy, no kurna wszystko zgodnie, wartości zmieniają się podczas obracania wałem.
Lecimy dalej, czujnik klamki sprzęgła - ok.
Czujnik stopki bocznej - o tu coś się dzieje, nagle silnik zagadał.
Myślę mam cię, złapałem byka za rogi, odpala raz za razem no bajka.
Doczytałem, że takie akcje mogą robić właśnie te czujniki, remedium na to to kupić nowy albo zanabyć BLACKBOX-a (eliminuje on owy czujnik).
Myślę zamawiam, mały jest, schowa się go gdzieś koło regulatora napięcia, no ale zamówienie to dwa tygodnie czekania.
Nie ma wyjścia, ciepło się robi, jeździć się chce - zamawiam.
W między czasie prowadzę poważne rozmowy wywiadowcze z zaprzyjaźnionymi mechanikami.
Zasadniczo nikt nie wie jak to ma być w KTM, wertuję manuale i to przeróżne rocznikowo.
W międzyczasie dzwoni junak, Waldi jedziesz na Majówkę TET się kłania.
Taaaaa pojechałem, wiedząc że sprzęt nie pracuje, albo pracuje jak chce, oddałem majówkę koledze w pracy i przejąłem dyżur.
Przy okazji naświetliłem Marcinowi z czym się borykam i obaj mieliśmy nietęgie miny.
Dotarła do mnie zamawiana magiczna czarna skrzyneczka, pudełeczko, a niech się zwie jak chce, ma być dobrze - podpinam i dupa blada.
Naprawdę nie chcecie wiedzieć co się działo w mojej głowie.
Ale, ale szarpnąłem za wiązkę przy główce ramy i katodont ożył.
Mam więc kolejne wnioski, instalacja przetarta albo oberwany kabelek.
Drę w tym układzie instalacje z lewej strony, sprawdzam kable, mierzę przejścia sygnałów, macam wszędzie gdzie mogę to co niepasuje poprawiam.
Wypsikałem w każdą złączkę Contact Spraya 250 ml. Niestety nie znalazłem nic, absolutnie nic (jak w reklamie Mobil 1).
Przy okazji znalazłem lekkie zaśniedzenie na złączce przy przekaźniku rozrusznika.
Wyczyściłem, następna podejrzana sprawa to wtyczka z regulatora napięcia ta z "+", zmordowana że boże mój. Wyciąłem, przelutowałem nową, szukam dalej, znalazłem że gruby kabel "+" idący z przekaźnika rozrusznika jest popuszczony, oczyszczam, dokręcam.
To nadal nie to, silnik raz gada a raz nawet zakaszlnąć nie chce.
Jak zaskoczy to pali przez dwa dni z rzędu, na trzeci już nie, no naprawdę szło dostać pierdolca.
Nie było wyjścia, należało wrócić tam gdzie się zaczęło.
Trzy dni temu wyprułem ponownie prawy dekiel, macam, sprawdzam ustawienia.
Nosz kurza dupa, tam nie idzie nic zepsuć, ustawia się znaki na koła, wszystko się zgrywa, zębatka impulsatora siada na swoje miejsce bo ma wytłoczoną zapadkę.
Tego nie da się skopać a jednak coś skopane jest.
Odkręciłem czujnik położenia wału, mierzę go na wszystkie strony, zwarcia nie robi, przebicia nie ma, podgrzewam go bo one lubią fiksować jak się nagrzeją, jest wszystko ok.
Obracając go w rękach patrzę na te nieszczęsne otwory do przykręcenia go w bloku, fasolki jak nic, to musi się ustawiać.
Przykręcam ponownie, ale tym razem patrzę na przerwę do zębatki impulsatora, poprzednio miałem coś koło 2mm, zrobię mniej i zjechałem na poniżej 1mm.
Z duszą na ramieniu składam ponownie wszystko, zalewam płyny i tylko z lewym bakiem robię próbne odpalenie.
Bummmmm "łotpaliłłłłłłł", w końcu zaczął do mnie gadać ludzkim głosem.
Cały dzień molestowałem go co jakiś czas no i palił pięknie raz za razem, na drugi dzień to samo więc wypad w około komina - obleciał.
W między czasie napisałem na forum XTZ, w poście kumpla o moim problemie i co się okazuje.
Jarek znajduje praktycznie od ręki, wszystko jest opisane w manualu - WTF!!!!!!!!
Zaglądam w manual na wskazaną stronę i jest, nosz kuźwa jak to możliwe, jest.
Wyraźnie podane ADV 950 0,6 do 1,0mm a w ADV 990 0,4 do 0,6mm.
Mam ustawione coś pod 1mm i puki co działa.
Dziś jest trzeci dzień, kowadło przemawia do mnie ludzkim językiem.
Dla uściślenia, sprzęt odpalał w najmniej oczekiwanych momentach, normalnie po naciśnięciu startera, a to znów przy poruszeniu wiązki instalacji podczas kręcenia rozrusznikiem, a czasem palił ale po wbiciu biegu gasł (typowa usterka czujnika stopki).
Złożyło się kilka pierdół, które robiły mnie w konia przez miesiąc czasu.
Docelowo sprzęt jest złożony, czujnik stopki okazał się sprawny, balckboxa mam - przyda się, jeść nie woła.
Acha kontrolka ciśnienia oleju nadal pomruguje.